1. naprawić aparat
2. zdybać fotografa w jego i swojej wolnej chwili (dzieć-luzak zawsze ma czas, więc z nim nie było problemu ;-D)
3. wsadzić dziecia do mei taia
4. obfotografować i dziecia i mei taia - nawet ja się w kadrze zmieściłam !
Aha - i to wszystko nie raz, nie dwa a kilka razy !
Do godnych zauważenia wyczynów należy też fakt, że efekty zamotanych działań zdołały zostać przeniesione bezproblemowo do komputera, gdzie następnie przetrwały wizytę rodzinnego czyściciela wirusów oraz awarię prądu i nic ich nie wzruszyło - są nadal tak samo piękne jak wcześniej. Nic tylko się nimi chwalić:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz