Zaczęłyśmy od pogadanki "Szczęście w chuście noszone" - przez półtorej godziny mówiłam o tym, dlaczego warto zaprzyjaźnić się z chustą lub nosidłem, co daje nam noszenie własnego dziecka, czym się kierować i na co zwracać uwagę rozpoczynając przygodę z chustowaniem. Na sali rodzice - ci zaawansowani, ale też kilkoro oczekujących na chuścioszka i dzieciaki, które samą obecnością wprowadzały fajną atmosferę.
Potem przeniosłyśmy się na stoisko chustowe, gdzie można było chusty wszelakie zobaczyć, dotknąć, przymierzyć, zamotać, poćwiczyć wiązania i rozwiać wszelkie z chustowaniem związane wątpliwości. Chusty i taka ekipa jak nasza (jeszcze raz - dziewczyny: dziękuję !!!) - to musiał być sukces - mimo że ulokowano nas na II piętrze docierali tu wszyscy, a na miejscu odkrywali, że z chustą nie ma rzeczy niemożliwych: po sąsiedzku odbywały się cały dzień warsztaty bębniarskie (czytaj: fajne, ale głośne dźwięki i wibracje), a dzieciaki wkładane do chust od razu milkły i usypiały lub z zadowoleniem kontemplowały festiwalowy rozgardiasz.
Słowa nie opiszą tego jak fajnie było - zobaczcie sami: oto kilka zdjęć autorstwa Zuzi, która towarzyszyła nam z aparatem (i chustą oczywiście) podczas najważniejszych momentów festiwalowych i dzięki prawdziwej reporterskiej żyłce oddała na fotografii wspaniały nastrój i przeżycia tego dnia.
PS. a na kolejne festiwalowe chustowanie zapraszamy już na jesieni ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz