
Nasze pierwsze spotkanie chustowe zaliczyliśmy w Krakowie - bardzo nam się podobało, tym bardziej, że oprócz nowych znajomości i mile spędzonych chwil zdobyliśmy także umiejętność wiązania prostego plecaczka.
Kolejne spotkanie krakowskie przyniosło zupełnie
inne doświadczenia. Tym razem to ja (nie sama nie sama !) motałam - Martę i jej czteroletnią córkę Hanię. Pomyślałyśmy, pokombinowałyśmy i nic nie przebije chusty: "rozciągnięty koala" przy użyciu 5m vatanai aialik doskonale sprawdził się przy wkładaniu Hani a potem wszystko dociągnęłyśmy i wyszło całkiem ładnie. Hania wtuliła się zadowolona w mamę i jeszcze chwila, a ucięłaby sobie chustową drzemkę ;-)
Dziś Marta czeka na swoją pierwszą chustę, a ja ma nadzieję, że późno odkryte chustowanie sprawi im nie mniej radości niż mnie.
Czekam na kolejne chustozloty - do zobaczenia !