- bo kolor/wzór musi pasować do ubrań, a przecież nikt nie ma ubrań w jednym kolorze ;-)
- bo w lecie chusta musi byc lżejsza, by noszący nie "wypłynął" dołem,
- bo fajnie móc iść na ślub/wesele/chrzciny z dzieckiem w chuście, która musi być stosownie dobrana do kreacji rozdzica,
- bo pierwsza była kompromisowa - mąż powiedział, że będzie nosił tylko w granatowej i już ;-/ a my w skrytości ducha marzymy o pomarańczowych paskach na fioletowym tle,
- bo trafiła się wspaniała używka na aukcji
- bo właśnie pojawia się nowy model i okazuje się, że o takich kolorach/wzorach/fakturze materiału cały czas marzyłyśmy..
- itd... nieważne pobudki, liczy się efekt końcowy czyli nowa chusta ;-)
U mnie proces ten przebiegał wzorcowo: zaistniała (!!!) potrzeba nabycia wiązanej chusty 5m , cieńszej od hoppa i weselszej niż ciemnbrązowa costa rica. Szukałam, szukałam i znalazłam coś zupełnie odmiennego - cienkie i lekkie, mimo że tkane diagonalnie chusty Vatanai z Czech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz